
Ograłem Alana Wake’a po raz trzeci, tym razem w wersji remastered na PS4. To nadal fenomenalny tytuł i jedna z najlepszych prac Remedy. Uwielbiam te ponure i pełne mgły lasy równie mocno co te parę lat temu, a nowa warstwa farby tylko wzmaga to uczucie.

Alan teraz bardziej przypomina aktora Ilkka Villi, który wciela się w niego w segmentach live-action i w dwójce. W pewnych momentach animacje wyglądają pokracznie, ale ogólnie ta unifikacja to dobra zmiana. Modele postaci pobocznych zyskują jeszcze bardziej na zmianach w grafice.
Starcia wciąż potrafią być niezwykle emocjonujące, wymuszając ciągły crowd control i konieczność priorytetyzowania wrogów. Szczególnie, że latarka wciąż gra tu pierwsze skrzypce. Wciąż polecam grę na padzie - wolniejsze i mniej dokładne sterowanie pomaga w budowaniu grozy.
Uwielbiam eksplorowanie psychiki Alana w DLC i żałuje, ze tylko tam tak popuszczono wodze fantazji. Rozczarowaniem jest za to nowy komentarz developerski Lake’a - krótki i bardzo mało w nim informacji. Wcześniejszy był dużo treściwszy i na szczęście wciąż jest dostępny w menu.