

Anno 1800 nie korzysta w pełni ze swojego settingu, ale to wciąż zaskakująco złożona i wymagająca wielowątkowego działania strategia ekonomiczna. Kampania pełni tu rolę świetnego samouczka, więc nawet świeże do gatunku osoby łatwo się odnajdą. Choć zdecydowanie nie zachwycą opowiadaną historią.
Początkowo wygląda na standardowy city-builder, ale złożoność szybko wzrasta, gdy do portfolio dochodzi zarządzanie kolejnymi wyspami. A potem pojawia się Nowy Świat z zupełnie nową mapą, budynkami i łańcuchem produkcji. Dbanie jednocześnie o kilka wysp o różnym stopniu rozwoju to wyzwanie.
Tym bardziej, że łańcuchy produkcji szybko się znacząco komplikują i wymagają surowców z różnych wysp, w tym z Nowego Świata. Przejście od drewnianych chatek do zelektryfikowanych ulic i torów kolejowych jest wymagające i angażuje mnóstwo mieszkańców, ale też daje dużo satysfakcji, szczególnie nocą.
Dym z fabryk wpływa na atrakcyjność wyspy, a tym samym zadowolenie mieszkańców oraz turystów. Rozwiązaniem jest upiększanie osady albo tworzenie ośrodków industrialnych, z których można czerpać zasoby. Aspekt społeczny tej epoki jest tylko delikatnie poruszony i niestety nie wpływa na rozgrywkę.
Strajki zostały potraktowane bardzo po macoszemu i nie stanowią większego problemu niż pospolity pożar. Szkoda, bo mogłoby to działać interesująco razem z zaimplementowanym systemem propagandy, gdzie naginanie faktów daje bonusy, ale też niszczy relacje z niektórymi rywalami czy mieszkańcami.