

To nie kwestia perspektywy - tym razem bohater jest jeden i jest członkiem niewielkiego oddziału, ale gra nadal rzuca ich po całym świecie. Zapewnia to dużą różnorodność lokacji, ale też sprawia, że, mimo konwencji, jeszcze trudniej traktować losy herosów jakkolwiek poważnie.
Michael K. Williams (Omar z The Wire) jest gwiazdą kampanii i daje z siebie wiele, choć scenariusz jest niezwykle kliszowy. Postawienie Chin w roli antagonisty to mniej sztampowy zestaw lokacji, ale najważniejsze wydarzenia fabularne dzieją się obok, więc niewiele to zmienia.
Najbardziej widoczny jest brak spoiwa fabularnego - misje są tylko luźno powiązane-oraz brak pamiętnych misji. Nie ma tu nic co zbliżyłoby się do prezentacji i rozmachu Thunder Run czy Going Hunting z BF3. Kilka segmentów próbuje, ale są zbyt skromne, aby osiągnąć ten sam efekt.