
Dante's Inferno sprawdza się całkiem nieźle jako klon pierwszego God of Wara oraz ma kilka interesujących pomysłów, ale wydaje się oferować zbyt mało i wyraźnie pod koniec przygody jakość spada. Żałuję, bo Visceral zdecydowanie miał dużo większy potencjał.

Schodząc głębiej w kręgi piekła trudno nie zachwycić się groteskowym projektem zarówno części przeciwników jak i samych lokacji. Rzeki krwi, oddychające ściany pełne zębów czy demoniczne drzwi otwierane rozcięciem brzucha to całkiem sugestywne obrazy.
Niestety, na każdy pomysłowy krąg Żądzy czy Obżarstwa przypada dużo infantylnych i szczeniackich projektów, bazujących na tanim shock value, jak chociażby nieochrzczone dzieci z ostrzami zamiast rąk. Materiał źródłowy dawał szansę na bardziej wynaturzone i poważniejsze stwory.
Dalsze etapy gry są zaskakująco krótkie oraz cierpią na brak pomysłów, zarówno mechanicznie jak i wizualnie. Szczególnie rozczarowujący był poziom składający się z podstawowych wyzwań, które na dodatek wykorzystywały przeciwników z obcych sobie kręgów.
System walki nie jest szczególnie rozbudowany, oferując tylko jedną broń i garść ataków magicznych, ale pozostaje bardzo kompetentny. Ciągłe jugglowanie przeciwników oraz osłabianie ich pociskami krzyża daje frajdę, a krwawe finishery są satysfakcjonujące.
Bossowie nie wyróżniają się mechanicznie, ale część z nich robi wrażenie wizualnie. Na szczególne uznanie zasługuje obślizgły, łysy Cerber z ludzkimi zębami, którego głowy wysuwają się z paszczy humanoidalnego stwora. Tego typu nieoczywistych projektów chciałbym więcej.
