29 lutego 2024
Hi-Fi Rush (XSX)

Chciałbym więcej niespodzianek pokroju Hi-Fi Rush. Sensownej wielkości tytuł od dużego i uznanego studia, który zaskakuje swoją kreatywnością, szczególnie pod względem wizualnym. Niezwykle udany eksperyment.

To fantastyczne rozwinięcie pomysłu łączenia gier rytmicznych z innymi gatunkami, jak robił to Crypt of the Necrodancer. Rdzeń rozgrywki bazuje na spectacle fighterach pokroju DMC, więc pokaźny zbiór ataków należy łączyć w stylowe combosy. I do tego robić to w rytm muzyki w tle.

Ciosy podstawowe i specjalne, wraz z opcją przyciągania się do zagrożenia, pozwalają ciągle żonglować wrogami w powietrzu. W połączeniu ze swobodnym wzywaniem towarzyszy do pomocy daje to niesamowite możliwości kontrolowania starć, a przy tym tworzy piękny chaos wizualny.

Utrzymanie rytmu w tak dynamicznych starciach nie jest łatwe, ale tytuł wyciąga pomocną dłoń - do dźwięków rusza się wszystko: od bohatera, przez przeciwników, a na otoczeniu kończąc. Światła, rury, drzewa i skały nieustannie przypominają, że nogą trzeba tupać w walce i poza nią.

Kulminacją tych rozwiązań są starcia z bossami. Wieloetapowe, różnorodne i piekielnie satysfakcjonujące, gdy w końcu udało mi się wyczuć muzykę i bezbłędnie kontrować. Prawdziwie synestetyczne doświadczenie, które wyciąga walkę na zupełnie nowy poziom.

To nadzwyczaj stylowa produkcja. Każdy element krzyczy by na niego patrzeć, od postaci przez menusy a na efektach specjalnych kończąc. W które to efekty gra jest bogata, jako że na ekranie mnóstwo się dzieje, a komiksowe onomatopeje nieustannie nakładają się na siebie warstwami.

Rytm wybija w większości autorski soundtrack Shuichiego Kobori, będący świetną mieszanką alternatywnego rocka i muzyki elektronicznej, ale największe wrażenie robiły specjalne fragmenty z licencjonowanymi utworami Nine Inch Nails, The Prodigy czy The Black Keys.

***