4 września 2022
Lost in Random (XO)

Surrealistyczny, baśniowy świat Lost in Random niejednokrotnie potrafi zachwycić, wzorem Burtona sprawnie łącząc słodycz z mrocznymi tonami. Mimo że walka staje się pod koniec nieco męcząca, nie brakuje tu ciekawych pomysłów i sprawnej historii o kreowaniu własnego losu.

Wizualnie jest fantastyczna. Tekstura świata sprawia, że prezentuje się jak zbudowany z gliny, a ciągły półmrok i fioletowe światła nadają gęstej atmosfery. Dziwaczne postacie cieszą swoim karykaturalnym i miejscami niepokojącym projektem, nawet jeśli za często się powtarzają.

Random jest rządzone przez kości do gry, a wartość osoby zależy od wyrzuconych oczek. W Onecroft żyje się w dickensowskich slumsach, a w Two-Town każdy ma podwójną osobowość. To interesujący koncept, dlatego szkoda, że późniejsze miasta nie są tak rozbudowane jak pierwsze trzy.

Nie brakuje tu barwnych postaci, nie tylko przez design. Polubiłem handlarkę rzadkimi słowami czy kilkupiętrowego, apatycznego burmistrza z nieumiejącym rymować alter ego. Absurd rządzi większością bohaterów, więc szkoda, że same zadania poboczne to głównie fetch questy.

Interesujący jest system walki. Zbijając z przeciwników kryształy, bohaterka zbiera energię potrzebną na rzut kością. Wyrzucona wartość pozwala użyć karty ze specjalnymi zdolnościami, jak bomby, broń, tarcza czy wieżyczki strażnicze. Czas się zatrzymuje, dając okazję do namysłu.

Niestety, nie wykorzystano go w pełni. Na początku układanie własnej talii i zabawa w chainowanie efektów daje dużo zabawy, ale później łatwiej jest ograniczać się do kilku bazowych kart. Bardziej wymyślne typy przeciwników czy mniej walk, szczególnie pod koniec, pomogłyby.

Równie pomocne byłoby więcej gier planszowych. Część starć ma dodatkowe modyfikatory, jak pionek, który należy przeprowadzić przez planszę czy ciągle namierzające mnie działo, które należy zniszczyć. Mimo że nie wymagają wielu zmian taktyki, zapewniają interesującą odskocznię.

***