11 kwietnia 2024
Resident Evil Zero (PS4)

Resident Evil Zero to ostatni klasyczny RE z dużym budżetem i, mimo kilku interesujących pomysłów, zbyt mocno trzyma się standardowej formuły. Wydany w tym samym roku REmake pokazał, że w tej formie tkwi jeszcze duży potencjał,ale tutaj nie zdecydowano się zrobić kolejnego kroku.

Rozwija formułę dwóch bohaterów. Teraz cały czas ma się dostęp do Rebecci i Billy'ego - mogą chodzić razem albo osobno i przełączanie się między nimi jest natychmiastowe. To ciekawy pomysł,choć niestety nie sprawdza się. Partner może pomagać w walce,ale częściej marnuje amunicje.

Bardzo mało zagadek wymaga współpracy, przez co przez większość czasu jedna postać jest w kryjówce, a druga eksploruje mapę. Tylko Rebecca może mieszać rośliny i tylko Billy może przesuwać ciężkie przedmioty, ale wciąż łatwiej jest walczyć i unikać starć w pojedynkę.

Postacie rzadko wchodzą ze sobą w interakcje, a szkoda. Idealistyczna Rebecca policjantka i cyniczny Billy przestępca to całkiem dobry zalążek ciekawej relacji. Zamiast tego gra skupia się na typowych wadach prequela - wyjaśnianiu rzeczy, które wyjaśnień nie potrzebowały.

Pozbyto się skrytki na przedmioty, a zamiast tego można je rzucać na podłogę w dowolnej chwili. Ciekawy pomysł, który najlepiej sprawdza się na początku gry, w poziomie w pociągu. Ograniczona przestrzeń i prostota nawigacji zachęcają do traktowania całej mapy jako swojej skrytki.

Gorzej działa, gdy gra się otwiera i kolejny raz wraca do rezydencji. To odtwórcza lokacja z rozkładem podobnym do domu Spencerów, przez co szybko zaczyna się gromadzić przedmioty w jednym miejscu, najczęściej w pobliżu punktu zapisu. Czyli jak skrzynki, ale z dodatkową pracą.

Na uwagę zasługuje oprawa graficzna. Prerenderowane tła wyglądają cudownie nawet dzisiaj. Lokacje pełne są przepychu i detali, a do tego wykorzystano wiele interesujących kadrów dla statycznej kamery. Często łączono z nimi efekty świetlne czy cienie, tworząc wspaniałe obrazy.

***