

Całkiem nieźle autorom udało się stworzyć balans między liniową strukturą misji, a względnie otwartymi lokacjami, dzięki czemu wciąż można improwizować i przede wszystkim odkrywać dany teren, mimo że drzwi do następnego etapu są zazwyczaj jedne. Zdecydowanie najlepiej wypada to w ostatniej misji - świetnie wyreżyserowanej i pełnej zapadających w pamięć segmentów. Wprowadzono tu wiele ikonicznych ruchów i gadżetów, jak mój ulubiony split jump, ale nie do końca udało się wykorzystać ich potencjał. Częściowo pomagają z tym interesujące i wciąż robiące wrażenie zabawy z różnymi źródłami światła.
Jest tu mnóstwo świetnych pomysłów, ale surowość tych rozwiązań mocno przypomina o tym, że to dopiero pierwsza gra w serii. I że ma już 17 lat. Ciekawie tez dzisiaj zagrać w produkcję ze względnie unikalnym schematem sterowania. Fantastycznie wypada kontrolowanie szybkości ruchu za pomocą koła myszy.