

Atmosfera zaszczucia wciąż zachwyca. Potrzebowałem kolejnego ładunku sowieckiej depresji, z jej późnojesiennymi krajobrazami nakrapianymi zrujnowaną, brutalistyczną architekturą. Zwłaszcza,że część misji jest bardziej złożona i pozwala zobaczyć tutejszą faunę z innej perspektywy.
Anomalie z artefaktami są bardziej fantazyjne i niebezpieczne, a detektory różnorodniejsze, co zachęca do dalszej eksploracji. To istotne, jako że nie brakuje tu łatwo pomijalnych zakamarków opowiadających o historii tego miejsca i jego dawnych mieszkańcach.
Cieszy, że jest tu dużo mniej strzelanin z ludźmi, które były zmorą końcówek poprzedniczek. Wciąż trup ścieli się względnie gęsto, ale nie w formie jednej i zdecydowanie zbyt długiej sekcji. Szkoda jedynie, że gra jest istotnie łatwiejsza - zwiększenie poziomu trudności pomaga.
Najbardziej rozczarowuje historia. Mimo ciekawego początku, ostatecznie przeradza się w opowieść bez żadnej wagi czy konsekwencji. Czuć też, że nie do końca był pomysł jak Zona ma reagować na zakończenie pierwszej części, przez co całość wygląda jak endgame, a nie kontynuacja.