

Uwielbiam pomysł na oprawę wizualną The Procession to Calvary. Przygodówka nie tylko prezentuje się fenomenalnie, sprawnie modyfikując prace flamandzkich mistrzów, ale też świetnie się komponuje z montypythonowskim humorem. Pomagają przerysowane animacje na dostojnych postaciach.
Interesująco wypada groteskowe połączenie przepychów i wzniosłych scen z renesansowym okrucieństwem czy boschowskim surrealizmem. Większość żartów, przesiąkniętych czarnym humorem i absurdem, sprawdza się w tej stylistyce wyśmienicie, choć te metanarracyjne wypadają gorzej.
Zagadki pod wieloma względami pozostają pomysłowe i nie trzymają za rękę, zamiast tego dając mnóstwo sprawnie rozłożonych poszlak. Jedynie w kilku miejscach nie wszystko zadziałało, a i szkoda, że opcja rozwiązywania problemów mieczem jest niejako jednorazowa.
Doceniam również, że każdy z utworów ma fizycznych muzyków oraz dokładny, i czasem też zabawny, opis.
Warto przy tym wspomnieć, że Procesja na Kalwarię[1] to tytuł faktycznego obrazu autorstwa Pietera Bruegela.
