10 sierpnia 2025
Wolfenstein: The New Order (PC)

Nowy porządek w Wolfenstein: The New Order jest totalny. Wygrana nazistów bardziej przypomina apokalipsę niż wynik wojny. Ich betonowe i monumentalne budowle ciągną się po horyzont, a przed swastyką nie da się uciec nawet na Księżycu. Świat się skończył i tylko Blazkowicz nie chcę tego zaakceptować.

Podobnie jak cała gra, łączy on stare z nowym. Jest górą mięsa z kwadratową szczęką i dwoma shotgunami w rękach, ale jego wewnętrzny monolog i relacje z innymi postaciami zdradzają tragiczną postać świadomą tego, że jej marzenia nigdy się nie spełnią i nieustanny konflikt to wszystko czego zazna.

Nie brakuje małych personalnych momentów bohaterów. W oszczędnych zdaniach albo gestach potrafią powiedzieć zaskakująco dużo i nakreślić bogate charaktery. Duża w tym zasługa fenomenalnej muzyki Micka Gordona i cudownie zrealizowanych cutscen, pełnych kreatywnej kinematografii.

Skupienie się na charakteryzacji Blazkowicza oraz trzymanie elementów campowych w ryzach pozwoliło utrzymać ponury ton i nie ośmieszać zagadnień jak obozy koncentracyjne. I to mimo ich istnienia obok biomechanicznych nazistów. Scenarzyści wykonali niesamowitą robotę balansując te dwa elementy.

Rozgrywka stanowi mix skradania i oldschoolowej rozwałki. Gra zachęca do pozbywania się komendantów po cichu, przekradając się klatkami wentylacyjnymi i rzucając w nich nożami. Przydatne jest też wycinanie dziur w płotach z siatki. Jest to bardzo uproszczone skradanie, ale sprawdza się nieźle.

Po wykryciu rozpoczyna się chaos. BJ może strzelać z dwóch karabinów jednocześnie, a overcharge (chwilowy boost zdrowia) zachęca do frontalnych ataków. Niemniej, bohater jest też zaskakująco kruchy, więc daleko mu do Doom Slayera. Należy ostrożnie i w przemyślany sposób wybierać moment ataku.

Ta mieszanka sprawdza się dobrze i potrafi sprawiać dużo frajdy, zwłaszcza gdy doda się częściowo zniszczalne otoczenie, ale dzisiaj jest mało interesująca i brakuje jej doszlifowania. Szczególnie gdy weźmie się pod uwagę dosyć przeciętne starcia z bossami. Chciałbym też więcej korzystać z lasera.

Bardzo mi się podoba w jaki sposób stworzono alternatywną rzeczywistość lat 60. Dieselpunkowa estetyka wygląda świetnie, a propagandowe plakaty czy wycinki z gazet dają wgląd w szerszy świat. Jestem też fanem faszystowskich coverów utworów z epoki.

***